Policjanci z Giżycka wezwani do rannej sarny nie czekając na pomoc weterynarza zastrzelili ją na drodze. Tak wynika z zamieszczonej na Facebooku relacji świadków. Zwierzę zostało bezlitośnie zamordowane, a odpowiedzialni urzędnicy wykazali się całkowitym brakiem człowieczeństwa. Dlatego darujemy sobie tu śmieszne wprowadzenia i zmyślone cytaty.
Reklama.
Do zdarzenia miało dojść w nocy 31 maja w okolicach Giżycka. Leżącą na drodzę ranną sarenkę potrąconą przez samochód zauważył partner pani Judyty. Dwugodzinna walka z uporem urzędników o życie zwierzęcia zaczęła się od telefonu na policję.
Sarenka miała złamane nogi, ale była przytomna. Regowała na bodźce, a utrata krwi nie była znaczna.
Do komend policji w najbliższych miejscowościach nie można było się dodzwonić. Na miejsce wypadku przyjechał dopiero nieoznakowanym radiowozem patrol z odległego o 50 kilometrów Giżycka.
Choć policjanci nalegali, by partner pani Judyty odjechał z miejsca zdarzenia, a "oni zajmą się tą sprawą", to za radą autorki wpisu nie chciał ustąpić. Zażądał wezwania dyżurującego weterynarza, który oceniłby stan zwierzęcia.
Policja odmówiła, więc pani Judyta zadzwoniła do niego sama. Choć na początku weterynarz stwierdził, że nie przyjedzie, bo gmina nie wywiązuje się z płatności za takie interwencje, pani Judyta go namówiła.
Podstawą zwrotu kosztów miał być protokół zdarzenia spisany przez policję.
Wydawało się już, że ogromny wysiłek pani Judyty i jej partnera się opłacił, a sarenkę uda się uratować. Gdy jednak zadzwoniła ponownie do Giżycka, by poinformować komendę o planowanym przyjeździe weterynarza, usłyszała, że sprawa jest rozwiązana.
Wydano zgodę na użycie broni palnej w miejscu publicznym. Sarna została zastrzelona na miejscu przez funkcjonariuszy bez oceny jej stanu przez weterynarza lub przedstawiciela związku łowieckiego.
Nie ma tutaj śmiesznej puenty. Zostawiamy Was jedynie z apelem pani Judyty.
– Chciałabym poprosić Was wszystkich o to, abyście nigdy nie uciekali, kiedy potrącicie jakieś zwierzę, abyście zawsze widząc ranne lub martwe zwierzę – niezależnie czy to kot, czy sarna, czy jeż – wezwali odpowiednie organy i egzekwowali sprawiedliwość.
To jest ASZdziennik. Policjanci naprawdę zastrzelili sarenkę.