
REKLAMA
Śledczy twierdzą, że posiadacz tatuażu chciał zabić śmiechem samego Antoniego Macierewicza, a niewykluczone, że także całą radę ministrów i kierownictwo PiS.
W studiu tatuażu, w którym doszło do ewidentnej próby zamachu na życie Macierewicza, trwa drobiazgowe przeszukanie. Policja twierdzi, że do ataku doszło przy użyciu pigmentów, które na co dzień służyły do tatuowania niewinnych orłów bielików i haseł narodowych o "Wielkiej Polsce".
Pogłoski, że to po prostu Bartłomiej Misiewicz przegrał srogi zakład z Edumndem Jannigerem po balandzie w klubie w Białymstoku, wciąż nie zostały potwierdzone.
To jest ASZdziennik. Tatuaż z Antonim Macierewiczem nie został zmyślony.