Kulisy samotnego ataku Denisa Urubki na K2. Ta rozmowa wszystko wyjaśnia
ASZdziennik
26 lutego 2018, 11:03·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 26 lutego 2018, 11:03
Denis Urubko, który w sobotę podjął samotną próbę wejścia na szczyt K2, wrócił dziś rano do obozu C2. Jednak to, co większość internetowych ekspertów wzięło za przejaw niesubordynacji Rosjanina z polskim paszportem, było zwykłym weekendowym nieporozumieniem między kolegami.
Reklama.
Urubko spotkał się w obozie C2 z Marcinem Kaczkanem i Maciejem Bedrejczukiem. Oto zapis rozmowy, którą odbyli mężczyźni. ASZdziennik jako pierwszy dotarł do tej konwersacji.
Denis Urubko: Co jest chłopaki? Czekałem na was na szczycie kilkanaście godzin, zimno jak cholera, wiatr taki, że nawet fajki nie można odpalić. A wy gdzie byliście?
Marcin Kaczkan: No kurde, Denis, dzwoniliśmy do ciebie kilka razy, ale nie odbierałeś!
Denis Urubko: Sorry, telefon mi padł, a zapomniałem ładowarki.
Maciej Bedrejczuk: Heh, dokładnie tak sobie pomyśleliśmy: "Pewnie telefon mu padł i nie wziął ładowarki".
Denis Urubko: Ale dotarliście w ogóle?
Marcin Kaczkan: Tak. Doszliśmy do szczeliny koło takiej oblodzonej grani, postaliśmy ze 40 minut, ale cię nie było, więc wróciliśmy.
Denis Urubko: O raaany, a ja stałem dosłownie 200 metrów dalej! Przy takim dużym, ośnieżonym kamieniu.
Marcin Kaczkan: Aaa, chyba wiem, o którym mówisz. Kurczę, myśleliśmy, że nas olałeś.
Denis Urubko: Nie no, co wy, przecież się umawialiśmy.
Marcin Kaczkan: No to głupio wyszło.
Denis Urubko: No.
Maciej Bedrejczuk: Ej, to może w przyszłą sobotę jakieś wspólne wyjście? Zaprosiliśmy jeszcze Artura i Marka. Spoko?
Denis Urubko: Spoko. O, a mogliby wziąć tlen? Bo mamy jakieś resztki tylko.
Maciej Bedrejczuk: Zadzwonię, żeby wzięli. OK, my lecimy się przejść. To dozo w sobotę.
Denis Urubko: Elo, kończę, bo uber z kebabem do Camp 4 przyjechał.
To jest ASZdziennik, ale Denis Urubko naprawdę zszedł do obozu C2.