"Nie jestem hejterem Patryka Vegi, ale..."
"Nie jestem hejterem Patryka Vegi, ale..." Fot. mat. promocyjne
REKLAMA

1. Miałem iść na "Trzy billboardy", ale żyłka socjologa poprowadziła mnie na Vegę. Bez tego nie zrozumie się dziś sukcesu PiS.

W ten sposób tłumaczysz, jak trafiłeś na seans. Dzięki temu zamiast towarzyskiego ostracyzmu, czeka cię kilka zaintrygowanych spojrzeń lub lajków, jeśli życie umysłowe prowadzisz na Facebooku.

2. Dobrze, że dzień przed seansem przeczytałem "Nowy autorytaryzm" Macieja Gduli. Dzięki temu zrozumiałem, co pociąga wyborców PiS w filmach Vegi. Tak Vega, jak i Kaczyński daje im możliwość zakwestionowania starego porządku, ustalenia własnych reguł (i prawa ich łamania ) oraz odzyskania godności przez eliminację elit.

Sacrum i profanum w jednej wypowiedzi. Tak zdobywa się uwagę i przygotowuje na shocker w następnym zdaniu.

3. W tym ujęciu zwalczana przez bohaterów grupa żoliborska (sic!) to właściwie Trybunał Konstytucyjny.

(...)

4. Nie przekreślałbym "Kobiet mafii". Vega w osobie Niani granej przez Agnieszkę Dygant daje nam najsilniejszą bohaterkę kobiecą od czasu Cersei Lannister. Choć do jej feminizmu - jako przybrana matka pozbawia życia dosłownie i w przenośni biologicznych rodziców swojego podopiecznego - można mieć parę zastrzeżeń, to konserwatywna prawica będzie mieć z nią większy problem.

Patryk Vega jako matriarchalny koń trojański w imperium patriarchatu? To śmiała teza, ale jakby powiedział świetny filmowy "Cień" Sebastian Fabijański, dziś liczą się tylko mocne opinie, k*rwa.

5. Dlatego lewica powinna być dziś po stronie Dygant traktując jej zaangażowanie w morderstwa i biznes narkotykowy jako konieczne elementy walki z patriarchatem. Dlatego bliżej jej do Czarnego Protestu niż Różańca do Granic.

Dla wzmocnienia tej wypowiedzi, przywołaj też (może być w poście na FB) Codziennik Feministyczny i Dziewuchy Dziewuchom. Bez obaw, na zaproszenie Agnieszki Dygant na Manifę będzie już za późno, ale zostaniesz zapamiętany/zapamiętana jako zwolennik poszerzania feministycznej bazy.

6. Tleniona dziewczyna gangstera Katarzyna Warnke idealnie wypada jako przykład wynaturzeń neoliberalnej utopii spod znaku szkoły chicagowskiej i Leszka Balcerowicza. Żyje ponad stan, nie pytając źródła pochodzących z wyzysku funduszy, a gdy tych zabraknie, znajduje się aksjologicznej i społecznej próżni. Vega ewidentnie czytał Wosia.


Kolejne odwołanie do modnych lektur (patrz punkt 2), ale naprawdę warto. Opad szczęk: bezcenny.

7. "Dramat zabitych bohaterów z poprzednich filmów Vegi. Znów odrodzili się w filmie Vegi pod innymi nazwiskami, ale w sumie w tych samych rolach"

A na koniec rzucasz nieopublikowany tekst ASZdziennika, który w żartobliwej formie zwraca uwagę na recykling bohaterów w Uniwersum Patryka Vegi. Oczywiście, żeby nie wyjść na tępego hejtera, dodajesz, że "Kobiety mafii" stoją na genialnych rolach Agnieszki Dygant, Katarzyny Warnke i tyłku Piotra Stramowskiego, a potem dajesz mocne 3/10 na Filmwebie.
To jest ASZdziennik, ale dużo tu jest prawdą.