Fot. Wikimedia Commons
Reklama.
Jego ojca, który idzie na ten sam koncert i też chce wyglądać jak prawdziwy fan.
– Podobno jej kieszeń do dziś skrywa bilet z 30 lipca 1985 na Torwarze i tubkę po żelu do włosów przysłanym przez ciocię z RFN – mówi rozmarzony Marcel, który wychwowany został w wierności do tradycji depeszowskich. – Może chociaż da mi odczepić parę ćwieków?
logo
Tata Marcela dostał ramoneskę w ramach szemranej transakcji na warszawskim Różycu i brylował nią na każdym zlocie fanów Depeche Mode od wczesnego "Black Celebration", przez "Violatora" aż do "Spirit" z ubiegłego roku.
– Nadal czuć ją fornitem, którym nacierałem ją by błyszczała na depotekach, i wciąż ma tę dziurę po ćwieku, który symbolicznie wyrwałem po odejściu Alana Wildera – twierdzi tata Marcela. – Nie wiem jak to się stało, że młody tak mi jej zazdrości.
Jak ustalił ASZdziennik, może mieć to związek z dyskografią Depeche Mode, która od początku życia towarzyszy Marcelowi. Nie bez znaczenia są winyle, kasety i płyty CD, które wśród płyt swojego taty odnalazł Marcel i odkrył tę samą fascynację, co jego tata 30 lat temu. Pomóc mogły też rozwieszone w domu plakaty i opowieści o młodzieńczych szalonych wypadach na koncerty w całej Polsce. Na których to poznali się zresztą z jego mamą.
– Dogadamy się jakoś – zapewnia tata Marcela, widząc delikatną zazdrość swojego syna.
Chłopak miał ją już przecież wczoraj na koncercie w Krakowie, a już niedzielę pozwoli mu znów włożyć ją na koncert w Gdańsku.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.