Reklama.
Takie sceny to w Zakopanem nie nowość. Populacja bezdusznych drapieżników na urlopach zawsze była tam wysoka, jednak rzadko można było zaobserwować watahę liczącą ponad 100 osobników.
Przedstawiciele tego gatunku w tak zwanym sezonie zwlekają się z kanap i ciągną do Zakopca, przemierzając często setki kilometrów. Kiedy już znajdą się na miejscu, szukają ofiary - zaprzęgniętego do dorożki konia. Wtedy kretyni zaczynają swoją brutalną zabawę.
Udają, że ich celem jest pobliskie Morskie Oko mimo że dorosłe osobniki są w stanie bez problemu dotrzeć tam o własnych siłach w dwie godziny. Tak naprawdę chodzi jednak wyłącznie o zamęczenie spętanego uprzężą zwierzęcia.
Jak widać na nagraniu, ustawiają się w długiej kolejce i czekają na swoją kolej, aż będą mogli przygnieść konia swoim ciężarem. Sygnał do ataku daje kretyn alfa – tzw. fiakier.
Na szczęście istnieje sposób, by skłonić bezmyślne watahy do zmiany swoich żerowisk. Pierwszym krokiem jest podpisanie petycji o likwidacji transportu konnego do Morskiego Oka.
To jest ASZdziennik, ale turyści w kolejkach do dorożek naprawdę są kretynami.