Dramat Morawieckiego. Potępił rasistowski atak w Warszawie, zapomniał, że jest jeszcze Błaszczak
ASZdziennik
05 stycznia 2018, 12:22·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 05 stycznia 2018, 12:22
Dobra zmiana ma ze sobą problem. Nie wie, czy ma siebie podziwiać czy policzkować za pompowanie ksenofobii w Polsce. Dlatego każdy gest/słowo oddalające od "Polski dla Polaków" jest na wagę złota. I tu na scenę wkracza Błaszczak.
Reklama.
40-letni mężczyzna pobił w Warszawie 14-letnią Turczynkę "używając słów wskazujących na jego niechęć do dziewczyny z powodu jej przynależności narodowej", czyli "Polska dla Polaków". Dziewczyna wracała ze szkoły, kiedy ten gnój ją dopadł – donoszą wszystkie media.
Co nieczęsto się zdarza, atak spotkał się z mocną reakcją - tak, Beata, można było - polskiego premiera.
Morawiecki nie owijał w bawełnę, nie tłumaczył, że rozumie napastnika, że przez ostatnie 8 lat, że zarazki i inne typowe wymówki prawicy.
Minęła jednak chwila i o sprawie w Polsat News wypowiedział się Błaszczak. W typowym dla siebie stylu. Że napastnik może był, ale to nie tak, jak myślimy.
– Błaszczak stwierdził jednocześnie, że zauważa w sprawie pobicia dziewczynki "próbę tworzenia sytuacji, która nijak się ma do faktów, sytuacji nieprawdziwej". Stwierdził, że ofiara jest przedstawiana jako ciemnoskórą dziewczynkę, a - jak powiedział - "to nieprawda" – czytamy na PolsatNews.pl.
A poza tym, jaki tam rasizm, panie?
– Do końca nie wiadomo, czy napastnik krzyczał "Polska dla Polaków" – wyjaśnił Błaszczak.
I tu zgoda z Błaszczakiem. To trzeba koniecznie wyjaśnić.
Nie może być przecież tak, że jakaś 14-latka z zagranicy może bezkarnie oskarżać Polaka.
To jest ASZdziennik, ale wszystkie cytaty są prawdziwe.