Dramat Gwiezdnych Wojen. Najlepsza kosmiczna bitwa roku rozegrała się między dwójką Polaków
ASZdziennik
15 grudnia 2017, 14:35·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 15 grudnia 2017, 14:35
Lucasfilm był już niemal pewny Oscara za najlepszą pierwszoplanową bitwę w kosmosie dla "Ostatniego Jedi". Wtedy jednak ich plany pokrzyżowała dwójka niepozornych Polaków.
Reklama.
– Scena kosmicznej bitwy pomiędzy Rebelią a Nowym Porządkiem jest wisienką na torcie VIII Epizodu. Żeby ją nakręcić 200 aktorów imitowało wydawane przez lasery dźwięki "piuu! piuu!", a na koniec zdetonowaliśmy prawdziwą planetę – opowiada Kathleen Kennedy, producentka "Ostatniego Jedi". – Szkoda, że wszystko na nic...
A to dlatego, że najbardziej epicka bitwa kosmiczna roku już się rozegrała. W Zielonej Górze między Patrykiem a Ulą w grze karcianej "Star Realms", która mimo skromnych rozmiarów zjadła liczne o wiele większe planszówki na śniadanie.
Dowodząca zjednoczonymi siłami Federacji Handlowej i Gwiezdnego Imperium 28-letnia programistka rozbiła sojusz Kultu Maszyn i agresywnych Blobów, którym przewodził 31-letni nauczyciel angielskiego.
Komentatorzy są pod ogromnym wrażeniem rozmiarów galaktycznej batalii. W starciu wzięło udział kilkadziesiąt statków oraz kilka ogromnych baz kosmicznych, które, jak podkreślają, "nie miały wad fabrycznych w postaci otworów, w które wystarczy strzelić laserem, żeby je zniszczyć".
Na najwyższą ocenę zasłużyła także dynamika bitwy. Rozpoznanie, pierwsze nieśmiałe ataki myśliwców, eskalacja konfliktu i pełna zwrotów akcji wymiana uderzeń trwały w sumie niecałe 25 minut. Dodatkowym plusem jest to, że w karciance nie trzeba oglądać zbliżenia twarzy każdego pilota.
– Nieważne, ile CGI wpakujemy i ilu bohaterów jeszcze zabijemy, nie możemy się równać ze "Star Realms" – załamuje się Kennedy.
– Mam tylko nadzieję, że nikt się nie dowie, że gra karciana mieszcząca się w kieszeni może zapewnić większe emocje niż milionowy blockbuster...