
Feministki od dawna starały się przekonać opinię publiczną, że w Polsce kobiety są regularnie znieważane i poniżane (...). Na szczęście jednak taki obraz stosunków damsko-męskich okazuje się prawdziwy tylko w odniesieniu do stosunkowo wąskiego środowiska, raczej wyobcowanego z normalnych wzorców i mechanizmów polskości. Konkretnie - ich własnego, czyli środowiska lewicy.
Na ujawnienie, jak bardzo patologiczne stanowi środowisko, lewicowy salon reaguje więc w sposób jeszcze bardziej patologiczny. Wyparciem, agresją na zewnątrz i próbą wmówienia sobie, że "u tamtego jest gorzej".
Uf, dobrze, że pan Rafał nie robi czegoś takiego. To by oznaczało, że hipokryzję wytyka hipokryta, a tak przecież nie jest, prawda?
Oczywiście nigdy nigdzie żaden "czołowy prawicowy publicysta" ani "ekspert" nie żartował z gwałtów ani nie przyznawał się do wykorzystania pijanej kobiety.
Nie ma śladu tych oburzonych chórów, które grzmiały na lewicy całymi tygodniami, gdy ośmieliłem się pokazać w Internecie zdjęcie ładnej modelki w czarnej bieliźnie z adnotacją, że gdyby tak wyglądał czarny protest, sam bym go poparł, ale gdy na brednie feministek, iż prawica"chce kontrolować ich ciała", odpisałem, że gdybym naprawdę je kontrolował, byłyby bardziej zadbane.
Patologiczne są także postawy samych ofiar lewicowego środowiska (...). Normalnie kobieta nie dałaby się tak długo traktować w taki sposób i jeszcze śmiać się z tego w towarzystwie. To oznaka chorobliwie zaniżonej samooceny, rozpaczliwego poszukiwania akceptacji za każdą cenę, ucieczki przed niezadowoleniem z siebie w roztopienie się w grupie, w oddanie ideologii, dającej złudzenie, że się jest wśród tych lepszych. Jakub Dymek ma zapewne rację, twierdząc, że oskarżająca go była konkubina ma psychiczny problem (...).