
Reklama.
Jak ustalił ASZdziennik, w całym kraju na udzielenie azylu przez Orlen czeka już ponad 10 mln repatriantów. Najgorsza sytuacja jest w Warszawie. Z kierunku Złotych Tarasów wciąż napływają kolejni Polacy, przed którymi bezlitośnie drzwi zamknęły Zara i Carrefour.
– Żywność, woda pitna, koce i leki – wymienia bez namysłu 24-letni Maciej, który nadal liczy, że kolejka do kasy zacznie wkrótce posuwać się szybciej. – Tego wszystkiego mamy pod dostatkiem w domach, brakuje nam natomiast słonych przekąsek, batoników, alkoholu i poczucia bezpieczeństwa, do którego przywykliśmy mając pod jednym dachem KFC, Reserved i Starbucksa.
Maciej, podobnie jak setki innych oczekujących na pomoc Polaków, chce znaleźć na stacji Orlen choć odrobinę normalnej soboty, o ile w takich warunkach można mówić o normalności. Pracownicy Orlenu zapewniaja, że robią wszystko co w ich mocy, by warunki na stacjach benzynowych możliwie najbardziej przypominały środowisko Galerii Mokotów, Bonarki czy łódzkiej Manufaktury.
– Nie możemy być głusi na wołania bliźnich, to ludzie tacy, jak i my – w zadumie odpowiada kasjer Marcin, z wielką empatią inkasując należność za hot-doga i M&M'sy. – Witamy ich chipsem i colą, jak swoich.
ASZdziennik potwierdza, że na stacjach Orlenu repatrianci rzeczywiście będą mogli czuć się jak u siebie w galerii.
Pracownicy stacji włączyli już irytująco głośna muzykę, pracownicy z drugiej zmiany zgodzili się w wolnym czasie stanąć w improwizowanych długich kolejkach do improwizowanych przymierzalni, a na terenie dystrybutorów zorganizowano tymczasowy parking, po którym repatrianci mogą godzinami jeździć w poszukiwaniu wolnego dogodnego miejsca.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.