Janusz Rudnicki gdyby ktoś nie wiedział jest pisarzem. Janusz Rudnicki jest też, jak się okazuje, typowym Januszem, dla którego nazywanie kobiet k*rwami to świetny żarcik.
„Rozmawiamy miło, kafejka pełna ludzi, aż tu nagle w drzwiach pojawia się ów kolega, a pisarz woła do niego: »Chodź, ku**y już są!«”.
– tak na łamach "Wysokich Obcasów" o Januszu pisze Anna Śmigulec.
I gdyby taki tekst padł z ust Romana "Kto to rucha?" Sklepowicza, to wszyscy by zgodnie z prawdą powiedzieli, że to seksistowski buc. No ale to był Janusz Rudnicki. Finalista Nike, autor Wyborczej. Nasz Janusz.
W obronie pisarza stanęła m.in. była dziennikarka GW Magda Żakowska. Przekonywała kobiety, że bycie nazywaną k*rwą jest zupełnie OK, kiedy robi to taki "wrażliwy, dobry, serdeczny człowiek" jak Janusz. Nasz Janusz.
Niejasne? W takim razie opiszmy to własnymi słowami. W stylu Żakowskiej.
– Kiedy mężczyzna nazwie was k*rwą, najpierw ustalcie, czy jest śliskim, molestującym zbokiem, czy wrażliwym, serdecznym mężczyzną. Granica potrafi być naprawdę cienka, więc łatwo się pomylić, ale to rozróżnienie jest kluczowe.
– K*rwa zboka jest obraźliwa, k*rwa wrażliwego mężczyzny żartobliwa i nobilitująca.
– Jeśli nie jesteście pewne, załóżcie, że mężczyzna jest z tych prawych i szlachetnych. Wtedy nie ryzykujecie, że niesłusznie wrzucicie go do jednego worka z seksistowskimi oblechami.
– Wtedy mogliby się poczuć dotknięci, a tego byśmy nie chciały, prawda? Poza tym tacy już są faceci. Może i nazywają nas k*rwami, ale jak potem pięknie przepraszają!