
Reklama.
– Konserwa pochodzi z czasów późnego Gomułki lub wczesnego Gierka, gdy zaczynał się rozkwit potęgi Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich "Gryf" ze Szczecina – ocenia kierujący badaniami prof. Henryk Jaworski z Uniwersytetu Gdańskiego.
– Paprykarz należał prawdopodobnie do dygnitarza partyjnego z Warszawy, o czym świadczy znaleziony nieopodal rachunek za butelkę Ptysia z Domów Towarowych Centrum.
To pierwsza w pełni zachowana puszka paprykarza, na jaką trafili archeolodzy. Lud zamieszkujący tereny Pomorza rzadko potrafił oprzeć się pokusie mielonki z ryżu, cebuli i koncentratu pomidorowego. Z reguły zjadał od razu całą zawartość – tłumaczą badacze. I wszystko wskazuje na to, że wreszcie poznaliśmy odpowiedź na zasadnicze pytanie: dlaczego?
– Po podniesieniu wieka puszki ekipa oniemiała z wrażenia – twierdzi szef ekipy badaczy. – Nasi doktoranci od razu wyczuli, że nie mają do czynienia z typową konserwą, jakimi żywią się na co dzień.
Badacze ocenili, że w składzie mielonki może rzeczywiście znajdować się ryba lub co najmniej substancje pochodne. Więcej o niezwykłym odkryciu mają opowiedzieć w najbliższym odcinku programu "Drunk History" na antenie Comedy Central.
– Gdy przyłoży się puszkę do ucha, nadal słychać szelest ortalionu i "Prześliczną wiolonczelistkę" Skaldów, więc mamy do czynienia z autentycznym egzemplarzem – podkreśla zachwycony szef ekipy badaczy. – Chcemy jeszcze tylko potwierdzić, czy ryba nie dostała się do paprykarza przypadkiem: na przykład na dłoniach badaczy, którzy podczas weekendu mogli mieć kontakt ze śledziem po kaszubsku.
Jak ustalił ASZdziennik, paprykarz został już przewieziony do pilnie strzeżonego laboratorium na Uniwersytecie Gdańskim.
Pracujący na miejscu młodzi doktoranci zrzucili się bowiem na bochenek i usiłowali smarować próbkami kolejne kromki.
To jest ASZdziennik dla Drunk History: Pół litra historii na Comedy Central.