Fot. Wikimedia Commons / Rafał Komorowski
Reklama.
I że swoje dawne życie Mariusz zostawia właśnie za sobą, niczym rękawiczkę w poczekalni na jednym z wielu zapomnianych dworców w zapomnianej Polsce małych miast.
– Mknęliśmy przez zawieję, wokół biało, pusto, Nasielska ani widu ani słychu - z trudem wspomina 30-latek. – Rozejrzałem się po przedziale i pomyślałem, że zagadam.
Gdyby wśród swoich towarzyszy podróży Mariusz rozpoznał Filipa Springera, zapewne ugryzłby się w język.
Niestety.
Znużony monotonnym krajobrazem Niziny Mazowieckiej 30-latek otworzył się przed pasażerami i w trwającym co najmniej od Gąsocina po Świercze monologu zaczął dzielić się uwagami o pogodzie, o polityce wewnętrznej Polski po 1989 roku, swoimi upodobaniami czytelniczymi, nadziejami na otwarcie McDonald'sa na wylotówce, oraz radością, że w końcu na miejscu starego domu kultury otworzyli mu pod nosem "Biedronkę".
Myślał, że zimny wagon pociągu i wpatrzeni w smartfony pasażerowie będą wiecznymi strażnikami jego przemyśleń. Lecz już nazajutrz jego przemyśleniami z pociągu relacji Ciechanów - Warszawa Zachodnia żyło ponad 50 tysięcy Polaków na Facebooku.
– Pieszo bym do tego Nasielska przez zaspy poszedł, a do Kolei Mazowieckich bym nie wsiadł – przeklina pechową podróż Mariusz. – Po dwóch miesiącach lekko się otrząsnąłem i za radą znajomych zacząłem szukać w całej Polsce ludzi z podobnymi doświadczeniami.
Dziś już wiadomo, że Mariusz, założyciel Fundacji Pomocy Ofiarom Podróży Filipa Springera, jest jednym z 10 tysięcy Polaków, których historie reportażysta zamieścił na swojej facebookowej stronie.
– To ostrożne szacunki na podstawie postów według stanu na godzinę 16:00 - ocenia 30-latek zza biurka wypełnionej kartotekami siedziby swojej fundacji. – Sprawy podzieliliśmy ze względu na relację pociągu, region Polski, oraz liczbę zdobytych lajków, udostępnień i komentarzy.
W fundacji trwają drobiazgowe analiza kwoty, jakiej w ramach praw autorskich od Springera mogą domagać się bohaterowie jego facebookowych historii. Z uwagi na ilość spraw szacunki mogą potrwać nawet do końca roku.
– Nic nie wynagrodzi mi tych bezsennych nocy i ciągłego życia w niepewności, że mnie ktoś z rodziny albo bliskich znajomych rozpozna – przyznaje Mariusz. – Na szczęście jest nas 10 tysięcy, szykujemy pozew zbiorowy, mamy wspólny cel, i tej siły nic już nie powstrzyma.
Jak ustalił ASZdziennik, cała kwota odszkodowania od Filipa Springera ma trafić na wydanie zbioru reportaży podróżniczych opisujących losy pasażerów z przedziałów z Filipem Springerem.