
Reklama.
Na przełomie lat 80. i 90. był bezwzględnym gangsterem na usługach pruszkowskiej mafii. Potem współpracował z policją i zeznawał przeciwko byłym kolegom. W procesie gangu pruszkowskiego nadano mu status świadka koronnego. Od tamtej pory wiedzie życie w ukryciu, w blasku fleszy, pod ochroną dobrego czasu antenowego.
– Przez lata starannie tworzyłem nową tożsamość, idealnie wtopiłem się w tłum polskich celebrytów – opowiada Jarosław "Masa" Sokołowski.
– Wystąpiłem w "Dzień dobry TVN", mam 43 tysiące fanów na fanpage'u, piszę książki, wrzucam do netu fotki z basenu. A teraz całą przykrywkę szlag trafił – mówi smutnym, zmienionym głosem.
Teraz, gdy wszyscy poznali jego tożsamość, Jarosław "Masa" Sokołowski obawia się najgorszego.
– Wiem, że za każdym rogiem może czyhać na mnie śmierć. I to ta najgorsza dla celebryty: śmierć medialna...
To jest ASZdziennik. Cytaty "Masy" zostały zmyślone, ale reszta to prawda.