Fot. 123rf.com / mat. promocyjne
Reklama.
– Popłoch wśród pracowników Mordoru na Domaniewskiej, w mieście pojawił się nowy Mordor i pracownicy są rozdarci, któremu Panu służyć – dowiaduje się ASZdziennik.
– Straciliśmy dziś Żoliborz-Tirith, niedługo padnie Minas Pragul – ujawnia jeden z dowódców "starego Mordoru", upiór Karty Multisport. – Mnoży się niesubordynacja, wielu wiernych żołnierzy Domaniewskiej ulega dziś potędze zewu home office, gdzie moc Oka Asapów nie dochodzi.
Jak się dowiadujemy, sprawiła to potęga znana jako "Śródziemie: Cień wojny", która pod pozorem gry wideo odtworzyła Mordor i stronę korporacyjną, jakich Frodo nie widział.
– Otwarty świat, zapierające dech w piersiach lokacje i nareszcie wolność! A nie te lochy, prezentacje i łańcuchy deadline'ów – nie kryje radości jeden ze zbiegów z Domaniewskiej.
– I nie musisz czekać na pana kanapkę. Siły życiowe po prostu wysysasz z innych orków. Od lat postulowałem to w firmie, ale oczywiście cel roczny był ważniejszy – dodaje inny dezerter.
Choć ci są zuchwali w swoich deklaracjach, Mordor nie rezygnuje z uciekinierów. Z naszych informacji wynika, że działy kadr z furią rzuciły się sprawdzać zasadność urlopów na żądanie, mnożą się skrytobójcze mejle-pułapki i zdradzieckie wizje zaległych prezentacji rzucane na polach Messendżerowego Jaru.
Śmiałkowie nie zamierzają jednak ustąpić pola.
Według niepotwierdzonych jeszcze informacji, zew starego Mordoru skutecznie sprytnie zagłuszają dzwiękiem surround na słuchawkach.
To jest ASZdziennik dla Cenega i gry Śródziemie: Cień wojny.