– Para 30-latków weszła do katowickiego sklepu IKEA w celu zakupu świeczek zapachowych, wyszła z pełnym umeblowaniem salonu. Trwa poszukiwanie winnych – alarmują lokalne media.
Tajemniczości całej sytuacji dodaje fakt, że na miejscu nie było zbyt wielu świadków, ponieważ do zdarzenia doszło przed południem, jeszcze przed zakupowym szczytem.
– Specjalnie taką wybraliśmy porę – wspomina poszkodowana. – Wiadomo, świeczki się trochę wybiera, chcieliśmy w spokoju poprzeglądać wszystkie, poprzymierzać różne narzuty, sprawdzić sprężystość materaca...
– Proszę zobaczyć naszą listę zakupów – dodaje partner kobiety. – Są na niej tylko świeczki, nawet z dopiskiem: "grube włosie 200 cm szerokości".
Jak dowiaduje się ASZdziennik, również nagrania z monitoringu niewiele wyjaśniają. O godzinie 10:07 para wchodzi do sklepu, pobiera żółtą torbę i ołówki po czym kieruje się na dział z akcesoriami. Po drodze mija co prawda kanapy, szafy i tekstylia, ale nie budzi żadnych podejrzeń personelu. O 11:57 30-latkowi nabijają zakupy na kartę IKEA Family i nieświadomi niczego idą załatwiać transport.
– Wyglądali, jak normalni klienci. Tacy, którzy decyzję o wyborze kanapy podjęli już w domu – wspomina jeden z pracowników.
Niestety, kilka godzin po tym niewyjaśnionym wydarzeniu, nadszedł równie zaskakujący ciąg dalszy.
Tuż po skręceniu kanapy, szafy i umiejscowieniu dywanu, kiedy poszkodowani rozkoszowali się swoim nowym salonem, dotarła do nich przerażająca prawda.