Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
REKLAMA
– Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą. Dobra jest taka, że istnieje ktoś, kto może zatrzymać niedemokratyczne tempo zmian w sądownictwie. Zła, że to gość, którego na każdym kroku przezywamy Adrianem – stwierdził w dialogu sam ze sobą 38-milionowy naród w potrzebie.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, zaczęło się na przełomie roku 2016/2017, kiedy w sieci ukazał się pierwszy odcinek serialu komediowego, w którym jedyna nadzieja demokracji została przypadkowo nazwana przydomkiem, który przylgnął do niego na wieki.
Potem były memy, skecze i artykuły, które krótkowzroczny naród dla niskiej uciechy produkował przy każdej okazji.
A teraz zastanawia się, czy nie przesadził i obgryza z nerwów paznokcie zastanawiając się, czy prezydent RP zdusi w sobie Adriana i postąpi jak Andrzej.
Czy jednak postanowi się zemścić.
To jest ASZdziennik, ale taka jest prawda. Na dziś wszystko w rękach Andrzeja.
Autor: Rafał Madajczak / @ojciecredaktor