Reklama.
Głowa do góry.
Przed tobą siedem zdań, które uratują cię gdy temat rozmów nad Wisłą, przy grillu lub w kawiarnianym ogródku niespodziewanie zejdzie na kulturę.

1. Nie rozumiem zamieszania o bilety na Gorillaz. "Demon Days Live" na blu-rayu, Samsung OLED 4K, szczerozłote audiofilskie kable HDMI na które oszczędzałem od trzech lat i moja autorska interpretacja fenomenu 2-D i Noodle'a zapewnią wam lepsze emocje niż niejeden Damon Albarn na żywo.

A na dodatek nie trzeba wychodzić z domu i wchodzić w nieznośne interakcje z ludźmi. Nikt nie musi się dowiedzieć, że na stronę z rezerwacją biletów wszedłeś o 0,003 sekundy za późno.

2. Przepraszam was najmocniej, ale chyba podaliście mi brudny widelec...

Jeżeli nie zrozumieją aluzji, zerwij znajomość. Więcej o restauracyjnym savoir vivre w edukacyjnej audycji "Latający Cyrk Monty Pythona" w sobotę o 21:00 na kanale Comedy Central.

3. Po szkoleniu z efektywności pracy z moim coachem dotarło do mnie, jak mało czasu mam na spełnienie swoich marzeń i osiągnięcie w życiu wszystkiego, co zaplanowałem. Na pewno nie zdążę, ale na szczęście drugi sezon "Life is Strange" nadal ma pozwolić na manipulację czasem.

Dokonałeś hierarchizacji potrzeb i obowiązków i podzieliłeś na sprawy istotne i nieistotne. Druga odsłona historii Max i Chloe ma najwyższy priorytet.

4. Chciałbym porozmawiać z wami o "Castingu na JonBenét". Wyobraźcie sobie zatem, że organizuję casting na rozmowy o "Castingu na JonBenét" i ubiegacie się o rolę moich interlokutrów. Do dzieła, kamera już działa.

Na przerażające zbrodnie, toksyczne konkursy piękności dla sześciolatek i nuklearne rodziny łatwiej jest ci spojrzeć przez cudzą interpretację i chłodne oko kamery. A przy okazji dowiesz się, kto ze znajomych naprawdę ma coś do powiedzenia.

5. Czasami sobie myślę, że "Loveless" My Bloody Valentine to dzieło dalece ważniejsze od "Pygmalion", ale ten udany powrót Slowdive po 22 latach i zaplanowany na jesień koncert w Warszawie rozczulił mnie na tyle, że na chwilę pozwolę wam i sobie o tym zapomnieć.

Gdybyś na chwilę ściszył "Sugar for the Pill", znajomi usłyszeliby cię i zgodnie przytaknęli.

6. Cokolwiek, co choć trochę nawiązuje do "Twin Peaks".

Słowa, które działają cuda: Laura Palmer, pieniek, Dale Cooper, David Lynch, cholernie dobra kawa, Angelo Badalamenti, sowa, Mart Frost, Donna Hayward, BOB, śmiejąca się torba.

7. Dobrze wiecie, że na alternatywnej scenie Wysp Owczych jest Eivør Pálsdóttir i długo, długo nic. Tym niemniej na jej ostatni album patrzę trochę z przymrużeniem oka. Przełożone na angielski teksty Eivør tracą swój pierwotny, farerski urok, gdy naraża się je na odbiór słuchacza masowego.

Bo jak przełożyć na język zrozumiały dla przeciętnego słuchacza Coldplay pytania takie jak "Hvussu loysir tú, henda sálarknút?".

Materiał powstał przy współpracy z Comedy Central.
Autor: Łukasz Jadaś /@lukaszjadas