123rf.com
Reklama.
– Eurowizja? Dziękuję, mam jeszcze swój honor – zdradza w rozmowie z ASZdziennikiem 36-letni Arkadiusz M. z warszawskiego Mokotowa, odtwarzając ze swojego audiofilskiego YouTube'a nieco zakurzony, lecz znany standard Nataszy Urbańskiej z zapisaną na kartach historii polskiej piosenki autorskiej złotymi zgłoskami zwrotką "mam lajki na Fejsie, w realu gubię się".
Mieszkańcy kraju, który Oficjalną Listę Sprzedaży wydawnictw fonograficznych prowadzi z czystej pasji i dla sportu, zgodnie przyznają, że nie wiedzą w ogóle kto może oglądać ten festiwal kiczu i badziewia, mając do dyspozycji choćby klasyczną składankę "TOP Lato 2010" autorstwa Różnych Wykonawców czy najnowszy album duetu The Chainsmokers.
– Szukam w muzyce czegoś autentycznego, czego nie może zaoferować mi ten plastik i komercyjnie przeprodukowana mizeria – tłumaczy ASZdziennikowi 25-letnia Agnieszka, fanka Nickleback, która nie ma jednak klapek na oczach i nie stroni także od ambitnego rdzennego folkloru, bo ma na półce płytę Donatana i Cleo.
– Dlatego sprzed telewizora uciekam prosto na juwenalia – podkreśla studentka. – Nie dość, ze gra Farben Lehre, to jeszcze na dodatek za darmo.
To jest ASZdziennik. Wszystkie wydarzenia zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś / @lukaszjadas