
Reklama.
– Mieszkaniec Warszawy przebywający na majówce w Giżycku wywołał lokalną sensację twierdząc, że na moment ukazało mu się Słońce. Na miejsce cudu ciągną z całego regionu tysiące przemokniętych turystów – donoszą miejscowe media.
To był zwykły majowy dzień. Lało od rana, ręczniki nie wysychały, a wiele dróg z domków letniskowych do samochodów było nieprzejezdnych. Właśnie w takich okolicznościach pan Dariusz wyszedł na ganek, żeby nabrać nowych argumentów na uznanie wyjazdu za nieudany.
Aż tu nagle...
– Coś mi nagle zaświeciło w twarz, ale pomyślałem, że to któryś z dzieciaków zostawił czołówkę na dworze, więc za bardzo nie zwróciłem uwagi – wspomina na antenie TV Giżycko. – Potem się jednak odwróciłem plecami i jak mnie wtedy nie przygrzało, aż kurtke żem musiał ściągnąć.
I tu opowieść mężczyzny wkracza w sferę wiary. Pan Dariusz twierdzi bowiem, że zobaczył między chmurami ognistą, jarzącą się białym światłem kulę.
– Była tam tak z 30 sekund, widziałem wyraźnie, tak jak panią redaktorkę – zapalił się. – Kształt się zgadzał, uczucie ciepła w sercu także. Ludzie mówią, że to mogła być jakaś mara, że akiułeder mówiło o 100 proc. zachmurzenia, ale ja wiem, co widziałem! Wiem, rozumie pani?! Nie dam zrobić z siebie wariata!
Przybyli na miejsce naukowcy niestety nie potwierdzili rewelacji warszawianina, orzekając, że wizja była najpewniej efektem działalności lokalnych grzybów z niewietrzonego materaca. Ale ludzie wiedzą swoje.
Na miejscu są już tysiące czekających na powtórny cud majówkowiczów, w sprzedaży pojawiły się już koszulki, słoneczna woda, a nawet figurki słońca, w tłumie da się słyszeć "Here comes the sun" Beatlesów i wezwania do wolnej miłości.
Mówi się też o jakimś festiwalu.
To jest ASZdziennik. Wszelkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.
Autor: Rafał Madajczak / @ojciecredaktor