Fot. Wikimedia Commons / mat. promocyjne
Reklama.
– Chciałem posłuchać trochę nowości w trakcie pracy – zdradza ASZdziennikowi Michał P. z Wrocławia, który jako pierwszy w Polsce zaalarmował lokalną Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną.
– W pierwszej połowie "Damn" nie zauważyłem niczego podejrzanego, ale w okolicach 37 minuty nagle poczułem się dość dziwnie.
Ku swojemu zaskoczeniu młody mężczyzna w jednej z piosenek Kendricka Lamara trafił na coś, co brzmiało jak Bono - 57-latek, który najczęściej występuje w składzie grupy U2. Michał P. profilaktycznie zażył Wiza Khalifę i udał się do jednej z wrocławskich stacji sanepidu.
– Po zbadaniu sampli podjęliśmy czynności kontrolne u producenta – informuje dr. Marzena Staniak ze Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. – Potwierdziły się nasze obawy, że na featuringu w "XXX" znalazł się Bono, a być może także śladowe ilości innych członków tego irlandzkiego zespołu.
– Z badań wynika, że Bono do tej pory słabo reagował z rapem i istnieje obawa, że wywoła u słuchaczy trudną do przewidzenia reakcję alergiczną – podkreśla specjalistka.
Jak jednak zapewnił management artysty, stężenie wokalu 57-latka w 4-minutowym utworze nie przekracza dopuszczalnych norm i nie jest szkodliwe dla poczucia estetyki i dobrego smaku koneserów współczesnej muzyki rozrywkowej.
Mimo uspokajających informacji serwis Spotify zdecydował się wycofać zakwestionowaną partię "Damn" ze swojej biblioteki.
– Wolimy dmuchać na zimne – usłyszeliśmy u polskiego przedstawiciela firmy. – Album wróci do oferty jak tylko upewnimy się, że jest bezpieczny dla wszystkich słuchaczy.
Fani Kendricka Lamara muszą uzbroić się w cierpliwość.
Już kolejny tydzień trwa rozpatrywanie skargi na zawartość Coldplay w jednej z piosenek duetu Chainsmokers.
Badacze do tej pory zastanawiają się bowiem, czy usunąć Coldplay, czy Chainsmokers.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenie zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś / @lukaszjadas