
Reklama.
- Podczas eksperymentalnej eksplozji na konferencji smoleńskiej zginęły ostatnie resztki rozumu - donoszą nasi reporterzy.
Początkowo nic nie zapowiadało tragedii. Podkomisja prezentowała najnowszą wersję swojego raportu zachowując elementy racjonalnej argumentacji: nikt nie pomylił nazwy samolotu, zgadzały się też nazwy miejscowości.
Aż zaczęły się pojawiać dziwne niepokojące sygnały: teorie o rozpadzie samolotu w powietrzu, awariach, których nie zauważyła załoga i teoria o ścięciu brzozy nie przez skrzydło, a odpadający od samolotu fragment kadłuba.
- Już samo to powinno doprowadzić do ewakuacji z powodu bezpośredniego zagrożenia dla racjonalnego myślenia - komentuje sprawę strażak z ekipy, która pierwsza przybyła na miejsce. - Te sygnały jednak zignorowano. A potem ktoś wniósł na salę teorię o bombie termobarycznej. Rozum nie miał żadnych szans.
Początkowe szacunki mówiły o licznych ofiarach.
Szczęśliwie okazało się, że wybuchł tylko rozum, żadnemu z 21 członków komisji jak i obecnemu na miejscu Antoniemu Macierewiczowi nic się więc nie stało.
To jest ASZdziennik, ale to najprawdopodobniej prawda:((r)