
Reklama.
– Na dworach PKP i przystankach Polskiego Busa w całej Polsce słychać już charakterystyczne dzwonienie – mówi podekscytowany dr Tomasz Święcicki z Ośrodka Badań nad Migracjami przy Uniwersytecie Warszawskim. - Mało kto wie, że to odgłosy odbijających się od siebie słoików, które przewożą w bagażu udający się na święta studenci – tłumaczy.
– W ten sposób sygnalizują otoczeniu, że są głodni i chętnie przyjmą każdy poczęstunek.
Specjalista zapewnia, że na terenach, gdzie stypendia należą do rzadkości, jest to zupełnie naturalne zjawisko, a jego skala jest odwrotnie proporcjonalna do bieżącej dostępności pokarmu w lodówkach akademików.
– Liczę, że uda się wrócić z kotletami albo gołąbkami, a jeżeli się poszczęści, to może trafi się trochę zupy – mówi ASZdziennikowi Karolina M., spotkana na szlaku Warszawa – Serock 21-letnia studentka psychologii z Warszawy. – Kto by w takich chwilach liczył indeks glikemiczny – dodaje.
Jak na razie sytuacja na głównych szlakach migracyjnych jest pod kontrolą.
– Większość matek tak jak zwykle przygotowała na Wielkanoc zbyt dużo jedzenia w celu zaspokojenia potrzeb słoikowych swoich synów i córek – informuje Aldona Jakubek z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Ciechanowie.
Przedstawicielka ratusza zapewnia, że w żadnym domu nie zabraknie słoików, plastikowych opakowań po lodach, torebek śniadaniowych i folii aluminiowej, by migranci mogli bezpiecznie przewieźć zdobyty pokarm do akademików i na stancje.
Największe natężenie ruchu na najczęściej uczęszczanych szlakach ma panować w piątek oraz we wtorek podczas powrotów.
Nie ma się jednak czemu dziwić.
Na następną taką okazję będzie trzeba czekać aż do kolejnego weekendu.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenie zostały zmyślone.
Autorzy: Rafał Madajczak / @ojciecredaktor, Łukasz Jadaś /