Reklama.
– Między nami układa się wręcz rewelacyjnie – wyznała ze sceny Adele wprawiając tysiące fanów w osłupienie. – Nie jestem pewna, czy będę jeszcze kiedykolwiek w stanie napisać coś równie osobistego i prawdziwego jak "Someone Like You", "Rolling In The Deep" czy "Hello" – dodała.
Piosenkarka podkreśla, że odkąd w jej związku zagościło wzajemne zaufanie, stabilność i podział obowiązków w kwestii zmywania po posiłkach, coraz trudniej jest jej wykrzesać choć odrobinę rozczarowania, zawodu, smutku i melancholii, a nastroje odrzucenia czy porzucenia są jej coraz bardziej obce.
– Mam nadzieję, że jeszcze coś się między nimi popsuje – mówi ASZdziennikowi zaniepokojona Karolina P. z Torunia, wieloletnia fanka Adele. – Od lat czekam na jej koncert w Polsce i chciałbym, żeby przypadł na szczytowy moment rozczarowania damsko-męskimi relacjami i najczarniejszą chwilę samotności – dodaje.
Karolina liczy, że Adele znajdzie powody, by porzucić ukochanego męża jeszcze przed nagraniem kolejnej płyty.
– Nadal pamiętam fatalny okres w twórczości Coldplay, gdy Chris Martin był szczęśliwy z Gwyneth Paltrow – podkreśla. – Czekałam wtedy na następcę "Trouble", dostałam "Princess of China" – wspomina zaniepokojona.
Twórcza niedyspozycja to dziś jednak problem nie tylko Adele.
Jak ustalił ASZdziennik z podobnymi problemami borykają się obecnie m.in. grupy Green Day i Radiohead.
Dobry nastrój Thoma Yorke'a trwa już od początku roku, a Billie Joe Armstrong po przekroczeniu 40 roku życia bezpowrotnie stracił kontakt z problemami nastolatków, dla których do tej pory komponował.
To jest ASZdziennik. Cytaty i wydarzenie zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś / @lukaszjadas