Reklama.
Każdy, kto da się nabrać na spreparowaną wiadomość, musi liczyć się z dużymi kosztami.
– To sprytny i grający na emocjach "haczyk" – tłumaczy Agata Matuszak, specjalistka ds. bezpieczeństwa cyfrowego w jednej z międzynarodowych korporacji. – Oszuści liczą, że odbiorca wiadomosci podejmie w pośpiechu nieprzemyślaną decyzję i pójdzie do "Biedronki", a po powrocie do domu czeka go np. obieranie ziemniaków i przygotowanie mizerii - dodaje.
Jak poinformowali ASZdziennik zaniepokojeni czytelnicy, autorzy oszukańczych wiadomości podszywają się pod numery telefonów osób z listy kontaktów w telefonie. W polu "nadawca" najczęściej figurują małżonkowie i współlokatorzy.
– Wystrychnęli mnie na dudka – mówi ASZdziennikowi 30-latek, który z numeru telefonu swojej dziewczyny otrzymał SMS-a o treści "Jak nie chcesz dzisiaj jeść tej pizzy z wczoraj, to lepiej po drodze zajdź po coś do Tesco".
– Myślałem, że jestem odporny na taką socjotechnikę – dodaje, pokazując opiewający na blisko 30 zł paragon z długą listą składników na obiad, który będzie musiał przygotować sam. – Dałem się ograć jak pierwszy lepszy naiwniak.
Specjaliści nie są zaskoczeni i tłumaczą, że naciągaczom o to właśnie chodzi.
– Hakerzy chcą zdobyć zaufanie i wywołać współczucie. Liczą na to, że w obawie przed perspektywą kolejnego zamówienia z KFC odbiorca wiadomości skruszeje, wyda pieniądze w osiedlowym supermarkecie, i pogodzi się z perspektywą spędzenia popołudnia w kuchni – mówi Agata Matuszak.
Czytelnikom ASZdziennika radzi, by pod żadnym pozorem nie odpisywali na tak sformułowane wiadomości.
I by na wszelki wypadek po drodze z pracy zjedli coś na mieście.
To jest ASZdziennik. Cytaty i wydarzenie zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś / @lukaszjadas