Wikimedia Commons
Reklama.
– Przewodnik zapowiedział, że przejdziemy teraz pod groteskowy i odrealniony portret upadłego monstrum, oszpeconego niewysłowionym cierpieniem i ciężarem życia – mówi Grzegorz w rozmowie z ASZdziennikiem.
– Gdy jeden z widzów porównał tę pracę do dzieł Boscha i zwrócił uwagę na głębokie pęknięcia, które choć fizycznie zaczynają się na paszczy, to tak naprawdę sięgają daleko do mrocznych zakamarków jego zwichniętej duszy, coś mnie tknęło – dodaje.
Po porównaniu swoich ostatnich postów na Instagramie i Facebooku z dziełem wiszącym na ścianie galerii okazało się, że praca, którą kurator wystawy wziął za zaginione dzieło Beksińskiego, to w istocie selfie z filtrem "Wiosna", które 30-latek zrobił sobie wczoraj w domu chwilę po powrocie z biura w stołecznym Mordorze na Domaniewskiej.
Gdy jednak mężczyzna odkrył smutną prawdę, było już za późno by w jakikolwiek sposób zareagować. Widzowie i krytycy uznali odnalezienie dzieła za jedno z największych wydarzeń XXI wieku w sztuce współczesnej.
– Ciekawość mieszała się z obrzydzeniem, współczucie z odrazą – mówi ASZdziennikowi jedna ze zwiedzających wystawę. – Odwracałam wzrok tylko po to, by za chwilę znowu spojrzeć na to uciemiężone dziwadło.
– Do tej pory za najmocniejszy w wymowie uznawałem jego obraz znany jako "pełzająca śmierć", ale tutaj atmosfera koszmaru sennego jest brutalna, poplątana i przesiąknięta postapokaliptyczną grozą jak w żadnym innym dziele mistrza – podkreśla kolejny.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, o wypożyczenie pracy ubiegają się już muzea w Barcelonie i Nowym Jorku, a Anja Orthodox z grupy Closterkeller kończy komponować inspirowaną odpychającym, ale jednocześnie fascynującym dziełem 15-minutową balladę.
To jest ASZdziennik. Cytaty i wydarzenie zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś / @lukaszjadas