
Reklama.
– Drzwi na Moście Poniatowskiego otworzyłem szeroko, ale jego źrenice po chwili były jeszcze szersze – mówi ASZdziennikowi kierujący tramwajem motorniczy. - Zatrzymam się co prawda przy Muzeum Narodowym, ale wtedy będzie już za późno. Osaczy go i pozbawi życiowej energii na najbliższy tydzień.
Motorniczy zapewnia, że 15-letni staż pracy w Tramwajach Warszawskich nauczył go wyjątkowej wrażliwości na wyczuwanie niekomfortowych towarzystko sytuacji, zanim jeszcze nastąpią.
– Na początku ofiara będzie łudzić się, że jeżeli zajmie odległe miejsce w wagonie, to wzrok drapieżcy jej nie dosięgnie – zapewnia. – W odruchu obronnym wyjmie smartfona i będzie udawać pisanie SMS-a, ale to wszystko na nic.
Tramwajarz zapewnia, że choć widział już niejedno, to w takich przypadkach nadal odwraca wzrok.
– Gdy tylko agresor zauważy znajomą twarz, zacznie powoli zbliżać się do bezbronnej ofiary. I wcale nie poprzestanie na skinieniu głową i pytaniu "co słychać".
– Zawsze potem opowiadają dużo o sobie, nawet niepytani. Wyciągają zdjęcia swoich dzieci i historie z czasów ogólniaka - mówi, a jego dłoń zaczyna drżeć na sterowniku zwrotnicy.
Jak wynika z obserwacji ASZdziennika, socjopata Mateusz K. zgodnie z przewidywaniami tramwajarza rzeczywiście usiadł tyłem do kierunku jazdy, założył przykrywające całe uszy słuchawki, i powoli sięga po smartfona.
"odjhdpsadjeildsjdssao" - zdąży jeszcze napisać w wiadomości tekstowej adresowanej do nikogo, nim jego wzrok nie spotka się ze wzrokiem swojego przyszłego oprawcy.
To jest ASZdziennik. Wszelkie cytaty i wydarzenie zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś / @lukaszjadas