Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
– Spętanie wymyślnymi łańcuchami, nadpalone liście, ślady zębów na gałązkach i wielomiesięczne odwodnienie – to tylko niektóre z długiej listy mąk, jakim poddana była doniczkowa paproć na posesji ministra środowiska. Roślinę w piątek nad ranem uratował oddział interwencyjny Greenpeace Polska.
– Nigdy czegoś takiego nie widziałem – opowiada z trudem powstrzymując drżenie rąk jeden z uczestników akcji. – Ta piwnica była żywcem wyjęta z koszmaru: pod sufitem przymocowana była uprząż do wieszania roślin do góry nogami, wszędzie walały się ostre narzędzia, a kolekcji pestycydów ministrowi Szyszce pozazdrościłby geniusz zła pod każdą szerokością geograficzną.
Najbardziej szokujące znalezisko tkwiło w dodatkowo zabezpieczonym pokoju, w którym Jan Szyszko urządził swoją chorą pracownię.
– Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale Szyszko szył sobie makabryczny kostium z oderwanych żywcem liści. Zupełnie jakby chciał się stać tym, czego najbardziej nienawidzi – opowiada nasz informator.
Co ciekawe, nawet w obliczu niezbitych dowodów Jan Szyszko odpiera zarzuty znęcania się nad roślinami.
– Ja tylko chciałem, żeby nigdy nie urosły – broni się w specjalnym oświadczeniu.
To jest ASZdziennik. Wszelkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.
Autor: Rafał Madajczak / @ojciecredaktor