Pixabay.com / Eurovision.tv
Reklama.
– Im bardziej zarzekamy się, że oglądamy eliminacje do Eurowizji tylko w celu zamieszczania ironicznych komentarzy na Facebooku, tym większe prawdopodobieństwo, że te irytujące refreny bezlitośnie prześwidrują naszą wrażliwość i zostaną w naszych głowach do połowy przyszłego tygodnia – mówi w rozmowie z ASZdziennikiem dr Aneta Kownacka z Instytutu Kulturoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego.
Ryzyko jest tym większe, że mutacji jest aż dziesięć, a na każdego Polaka może zadziałać inny szczep.
Zdaniem badaczki, przed nękaniem nie ochroni nawet wygłoszona przed domownikami deklaracja, że preselekcje warto obejrzeć tylko dla inteligentnych i zabawnych komentarzy Artura Orzecha.
Specjalistka z UWR w rozmowie z ASZdziennikiem ostrzega ponadto przed znalezionymi w internecie domowymi sposobami na pozbycie się z głowy uciążliwych melodii.
– Przyjęło się, że w Polsce tego dnia odhaczamy swoją obecność na facebookowym wydarzeniu OFF Festivalu – mówi z uśmiechem dr Kownacka. – Mieszkańcy Podlasia wystawiają w oknie fotografię Bartka Chacińskiego. Na Śląsku dziewczynki przebierają się za Patti Smith, a chłopcy za Morrisseya.
– To miłe tradycje które może i poprawią nasz nastrój, ale nie mieszajmy ludowych obrządków z metodologią naukową – przypomina specjalistka.
ASZdziennik ustalił, że najbardziej irytująca piosenka z dzisiejszych preselekcji pojawi się w myślach i na ustach Polaków już jutro nad ranem. Największe spustoszenie zacznie jednak siać w poniedziałek.
Z szacunków Instytutu Kulturoznawstwa wynika, że będziesz nucić ją nieświadomie robiąc sobie pierwszą kawę, a za twoimi plecami będzie stać osoba, która będzie cię odtąd uważać za fana polskiego eurowizyjnego popu.
I nigdy nie dowie się, że przecież oglądałeś eliminacje tylko dla beki.
To jest ASZdziennik, ale wszelkie cytaty i wydarzenie zostały zmyślone.
Autor: Łukasz Jadaś / @lukaszjadas