Okulary korekcyjne. Flagowy średniak czy pogromca soczewek? [RECENZJA]
ASZdziennik
26 stycznia 2017, 16:20·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 26 stycznia 2017, 16:20Nie jest zdrową sytuacja, w której blogi technologiczne zdominowały rynek recenzji w Polsce. Dlatego ASZdziennik z dumą ogłasza powołanie do życia drugiego obiegu wolnych recenzji. Nie ma produktu, idei czy usługi, których nie damy rady zrecenzować. Na początek coś, co wielu z nas posiada, ale nigdy nie przeczytało o tym recenzji na Spider's Web. Oto...
Flagowiec ze stajni salonu optycznego "Optymista" z Wałcza to mały potwór o niebagatelnej mocy -4,5 dioptrii w soczewce lewej i -3 dioptrii w soczewce prawej.
Sprzęt jest w naszych rękach od ponad tygodnia. W ASZdzienniku sprawdzamy, czy okulary spełniają oczekiwania nadmuchane przez obiecującą receptę od okulisty i czy producenci szkieł kontaktowych rzeczywiście mają się czego obawiać.
Po wyjęciu sprzętu z futerału nie zobaczyliśmy niczego, czego nie widzielibyśmy już w ciągu ostatnich kilku lat, gdybyśmy tylko mieli lepszy wzrok.
Nasze obawy potwierdziły wyniki badania terenowego na warszawskim Placu Zbawiciela. W sobotnich godzinach szczytu w Charlotte nudna prostota designu oprawek przyciągała wzrok średnio 1,5 hipstera na godzinę.
Wynik średni - zwłaszcza, że na potrzeby testu dodatkowo zapuściliśmy brody i na stoliku wyeksponowaliśmy "Przekrój". Pozbawieni złudzeń, menu z tartami owocowymi przeczytaliśmy mrużąc oczy, jak za poprzedniej generacji.
Producent chwali się dioptrami, ale wielkie liczby zaimponują jedynie pracownikom bibliotek miejskich. Szkło z łatwością zbiera odciski palców, a po przyłożeniu ucha do nitowanych zawiasów w oprawce wyraźnie słychać skrzypienie o natężeniu 0,01 decybela.
Gdy w pretensjonalnym geście zdjęliśmy je z nosa dając wszystkim do zrozumienia, że pozamiataliśmy w debacie, przy złożeniu okularów nie dało się usłyszeć satysfakcjonującego kliknięcia.
Wizerunkowa wtopa: nie tego oczekiwaliśmy po tym segmencie.
Wymyślne soczewki cylindryczne mogą zrobić wrażenie tylko na astygmatykach. Dla całej reszty będzie to tanie, zbędne efekciarstwo.
Stress test zaczęliśmy od krajowych serwisów społecznościowych.
Z rozczarowaniem poprawnie rozczytaliśmy wszystkie tweety Rafała Ziemkiewicza, a selfie Sławomira Jastrzębowskiego z hantlami nabrały bolesnej ostrości oraz głębi. Wciąż jedynie wizualnej.
Okulary nie zdały egzaminu także w warunkach youtube'owych. Treść komentarzy Polaków pod adresem swoich bliźnich to nie to, czego oczekiwaliśmy po odzyskaniu dobrej zdolności widzenia.
W warunkach literackich sprzęt sprawdził się najwyżej poprawnie. W czasie testu komfortowo przeczytaliśmy od deski do deski zbiór opowiadań Alice Munro i kilka reportaży Mariusza Szczygła. Wyszła tu jednocześnie na jaw usterka, na którą zwrócili też uwagę nasi czytelnicy w komentarzach: dotarło do nas, że nigdy nie będziemy pisać tak dobrze, jak oni.
Wielki zawód przyniosło natomiast korzystanie z okularów w pełnym słońcu w warunkach miejskich. W Warszawie zauważyliśmy m.in. zanieczyszczoną wielkoformatowymi reklamami Ścianę Wschodnią. Oczy raziły także liczne niedopałki na chodnikach oraz krystalicznie czyste i wyraźne życzenia śmierci wrogom ojczyzny na elementach odzieży sportowej.
Sprzęt nie sprawdził się dobrze w porannych i wieczornych testach przed lustrem. Efekt to wyraźnie widoczne zmarszczki mimiczne, kilka siwych włosów, których wcześniej tam nie było, i zastygły grymas zgorzknienia na twarzy. Choć producent zapewnia, że wrażenia estetyczne mogą różnić się w zależności od użytkownika, to jednak nasze rozczarowanie było na tyle ogromne, że od końcowej oceny zdecydowaliśmy się odjąć 2,5 punktu.
Werdykt: 4,5/10. Nie kupuj.
– sprawiasz wrażenie, że czytasz rocznie 5 książek więcej niż w rzeczywistości
– grubość oprawek zgodna z restrykcyjnymi normami OFF Festivalu
– włożenie zausznika oprawki do ust i wpatrywanie się w dal pustym wzrokiem sprawia wrażenie, że myślisz nad czymś ważnym
– wciąż nie przypominasz Kuby Wojewódzkiego
– wciąż nie przypominasz Kuby Wojewódzkiego
– widzisz okładki "Super Expressu"
– nadal nie zapraszają cię na konferencje technologiczne
– śladowy wzrost prawdopodobieństwa przeczytania "Thorn" Jasona Hunta
Materiał powstał w ramach ASZlab, naszego poligonu nowych formatów. Stąd sonda poniżej.