
Reklama.
– Alarm w stolicy. Tysiące Polaków zebrały się w jednym miejscu w Warszawie, ale o dziwo nie zaczęły nikogo obrażać – dowiaduje się ASZdziennik.
Rzeczywiście, punkt dziewiąta kilka tysięcy oznaczony numerami ludzi jak jeden mąż ruszyli w trasę ulicami Warszawy, rozbudzając nadzieje przechodniów.
– Przystanęłam, żeby posłuchać czegoś o uchodźcach, płacach, górnictwie czy policji, bo to zawsze jakaś rozrywka, a tu nic. Czegoś tu nie rozumiem – załamuje ręce jedna z mieszkanek Śródmieścia.
– Na miejscu władz miasta nie zgodziłbym się na takie łażenie bez celu. Albo kogoś obrażamy, albo do domu, a nie ludziom nadzieje robić – dodaje kibic piłkarski.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, policja już dostała prośby o rozwiązanie zgromadzenia. Wtedy jednak zgromadzenie ujawniło swoje cele.
- Usłyszeliśmy coś o życiówkach i finale Pomocy Mierzonej Kilometrami, która dzięki wybieganym, wychodzonym czy wyjechanym kilometrom walczy o milion złotych dla niepełnosprawnych dzieci - mówi znajomy oficer.
A wtedy stało się coś dziwnego. Do pomocy włączyła się jedna z mieszkanek Śródmieścia i kibic piłkarski.
To jest ASZdziennik dla Pomocy Mierzonej Kilometrami. (r)