Dramat Błaszczaka. Zabrałby się za przemoc w Polsce, ale nie wie, jak pojechać do samego siebie
ASZdziennik
09 września 2016, 17:36·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 09 września 2016, 17:36
Są na tym świecie problemy, których nawet minister spraw wewnętrznych rozwiązać nie potrafi.
Reklama.
– Jak mało kto chciałbym się zająć bezpieczeństwem Polaków bitych w Polsce, ale jeszcze nie wiem, jak miałbym pojechać do samego siebie – stwierdził Mariusz Błaszczak na konferencji prasowej w sprawie pobicia profesora UW za to, że mówił po niemiecku.
Tym samym niemożliwa jest na razie interwencja na wzór tej w angielskim Harlow, gdzie minister Błaszczak wraz z Witoldem Błaszczykowskim przywrócili bezpieczeństwo samym swoim przybyciem i spotkaniem ze swoimi brytyjskimi odpowiednikami.
– Problem w tym, że w Polsce ja jestem swoim własnym odpowiednikiem – załamuje ręce.
Tymczasem, być może istnieje jakieś rozwiązanie. Fizykom teoretycznym znane jest bowiem pojęcie "Błaszczaka Schroedingera", która zakłada, że ktoś może być i jednocześnie nie być Mariuszem Błaszczakiem.
Minister postanowił nie oddawać się jednak tym teoretycznym rozważaniom i postawił na działanie.
Wysyłając do Polski jednego policjanta.
To jest ASZdziennik. Prawie nic nie zostało tu zmyślone.