
Reklama.
– Obsługa lotniska Kraków-Balice nie chciała wpuścić papieża Franciszka do samolotu – dowiaduje się ASZdziennik. – Wszystko przez za dużo słoików z gołąbkami i fasolką po bretońsku w bagażu podręcznym.
Wystarczyło zaledwie kilka dni, żeby Ojciec Święty poznał część polskich obyczajów.
– Kardynał Dziwisz nie chciał gościa puścić do domu bez odpowiedniej "wałówki" – dowiadujemy się w krakowskiej kurii. – Problem w tym, że inni biskupi nie chcieli być gorsi.
Posypały się więc słoiki z gołąbkami, fasolką, bigosem czy pulpetami. Franciszek oczywiście protestował, ale skapitulował, gdy zobaczył ciasto w opakowaniu po litrowych lodach.
Nie dziwi więc, że obsługa nakazała umieszczenie bagażu podręcznego w stelażu o dopuszczalnych na pokładzie wymiarach. Franciszek i jego asysta mocowali się z bagażem przez pół godziny i nie było widać końca. Wtedy jednak zdarzył się cud.
– Zniecierpliwiony papież machnął przed stewardem ręką i powiedział, że bagaż co do centymetra spełnia wymogi linii – opisuje świadek.
– I że nie tych droidów szukają.

To jest ASZdziennik. Wszelkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone.
Autor: Rafał Madajczak (@ojciecredaktor)