Fot. OloDoba / Facebook.com
REKLAMA
Aleksander Doba w czwartym dniu rejsu z Nowego Jorku do Portugalii stracił swój kajak, ale postanowił dalej płynąć kraulem – donoszą media towarzyszące ambitnemu 70-latkowi.
Do wypadku doszło nieopodal półwyspu Sandy Hook, kiedy to fale przewróciły łódź. Nasz podróżnik się tym jednak nie przejął.
– 5000 kilometrów? E, tam. Najtrudniej jest zacząć, a potem już jakoś idzie – powiedział podczas 200-kilometrowej rozgrzewki grzbietem. -–Te 10 miesięcy zlecą zanim się obejrzymy.
Aleksander Doba płynie samotnie. Nie może więc przyjąć z zewnątrz żywności, ani jakiejkolwiek nienaturalnej pomocy.
To jednak nie jest problem, bo pan Aleksander jak zwykle świetnie sobie radzi.
Helikopter amerykańskiej straży przybrzeżnej zauważył, jak 300 kilometrów od brzegu nasz rodak upolował czterometrowego rekina.
Po tym, jak przepłynął na nim 50 mil.
To niestety jest ASZdziennik. Aleksander Doba został właśnie zmuszony przez problemy techniczne przerwać swój trzeci transatlantycki rejs. Panie Aleksandrze, uda się innym razem! (r)