Dramat Seana Beana. Z desperacji zagrał w filmie o młodym Jezusie, ale podejrzewa, że i tak zginie
ASZdziennik
28 kwietnia 2016, 10:01·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 28 kwietnia 2016, 10:01
Najczęściej uśmiercany aktor w dziejach nadal nie może zaznać spokoju.
Reklama.
– Aktor Sean Bean po raz kolejny obawia się o swoje życie. Mimo udziału w familijnej opowieści o młodych latach Jezusa "Młody Mesjasz" i tak podejrzewa, że twórcy go zabiją – donosi serwis TMZ.com.
Co ciekawe, Bean, którego bohaterowie przeżyli w zaledwie 11 proc. filmów, w których się pojawili, na planie poruszał się tylko w towarzystwie ochroniarzy i dotrwał do końca zdjęć. Jak jednak twierdzi aktor, to jeszcze nic nie oznacza.
– Niby czytałem scenariusz "Młodego Mesjasza" – mówi – i teoretycznie, wiem, że będzie dobrze, ale tak samo było przy "Roninie", "Władcy Pierścieni" i "Grze o tron".
Coś jest na rzeczy. Na trailerach "Młodego Mesjasza" widać znaczącą scenę, w której 7-letni Jezus już zabiera się do uzdrowienia proszącego o życie Beana, ale w tle przelatuje motylek i chłopiec postanawia jednak pobiec za nim.
To jest ASZdziennik. Wszelkie wydarzenia i cytaty zostały zmyślone. (r)