
Reklama.
– Księża na całym świecie ślą do Watykanu informacje jakoby piekło skapitulowało po wizycie Lemmy'ego z Motörhead – donosi periodyk muzyczny "New Musical Express". – Okazuje się, że szatan nie wytrzymał balangi powitalnej.
Tym samym 70–letni frontman Motörhead potwierdził, że nawet po śmierci nie porzucił zasady "co cię nie zabije, to cię wzmocni". Problem w tym, że nie wszyscy to przeżyli.
– Na imprezie whisky lała się hektolitrami, a Belzebub popełnił fatalny błąd próbując dotrzymać kroku świeżo przybyłemu muzykowi – wynika z przecieków z Watykanu.
Dziennikarzom NME udało się potwierdzić tę informację u samego Lemmy'ego za pomocą planszy ouija.
– Mówił, że chce jeszcze trochę pobalangować w Czyśćcu – relacjonuje nam seans spirytystyczny jeden z reporterów pisma. – A potem zostanie mu już tylko Niebo, gdzie zacznie zamieniać wodę w whisky i rozkręci balangę wszech czasów. Wszak nazwisko Kilmister mówi samo za siebie – dodaje.
To jest ASZdziennik w hołdzie dla Lemmy'ego Kilmistera.