Dramat polskiego kina. Tomasz Bagiński w 13 minut zużył wszystkie efekty przeznaczone na to stulecie
ASZdziennik
30 listopada 2015, 14:50·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 30 listopada 2015, 14:50
Cała polska filmografia znalazła się w tarapatach.
Reklama.
– To się nie dzieje naprawdę – alarmuje w rozmowie z ASZdziennikiem wysoki urzędnik ministerstwa kultury. – Pan Bagiński w swoim ostatnim filmie wykorzystał cały limit dobrych efektów specjalnych na to stulecie polskiej kinematografii– dodaje.
Chodzi o 13-minutowy film "Smok", w którym nad Krakowem pojawia się ogromny statek powietrzny, który sieje zniszczenie atakując między innymi Bazylikę Mariacką. A to wszystko wymagało wysokiej jakości efektów specjalnych.
– Czy on nie wiedział, co robi?! - gorączkuje się nasz rozmówca. – Przecież w ciągu następnych lat mamy stworzyć cykle epopei narodowych, których nie da się zrobić bez koloryzowania.
Sam Bagiński jest zaskoczony tymi oskarżeniami.
– Ja tylko zrobiłem 120-sekund efektów, nie wiedziałem, że pogrążam polskie kino – mówi w rozmowie z ASZdziennikiem.
Mleko się się jednak rozlało i jak się dowiadujemy, resort kultury już pracuje nad zamiennikami, które będzie można użyć podczas remake'u "Bitwy Warszawskiej" Jerzego Hoffmana.
Nieoficjalnie mówi się o wykorzystaniu technik użytych podczas kręcenia "Wiedźmina".
To jest ASZdziennik. Wszystkie wydarzenia i cytaty są jeszcze zmyślone.