Żródło: TVN24.pl
Reklama.
Fajnie, że rozmawiają, można było pomyśleć widząc obrazek w telewizji: mamy do dogadania sprawę uchodźców, przetargów zbrojeniowych, interesów Polski za granicą, "wyzwań współczesności" i tak dalej. Ale to wszystko bzdety.
Co innego było ważniejsze.
– Muszę formalnie przyjąć dymisję od pani premier i umawialiśmy się, gdzie to nastąpi – ujawnił prezydent Krzysztofowi Skórzyńskiemu z TVN.
You had one job, można pomyśleć, ale to jeszcze nie koniec, bo w świat poszła plotka, że prezydent zaprosił przy okazji premier rządu do Pałacu. Co wywołało najwyraźniej tak dużą panikę w otoczeniu głowy państwa, że Kancelaria Prezydenta musiała uściślić.
– Prezydent RP nie zaprosił pani premier na jutro do Pałacu Prezydenckiego – napisali urzędnicy w desperackiej próbie ukojenia nerwów Jarosława Kaczyńskiego.
Pech chciał, że tego samego dnia w naTemat Waldemar Kowalski przypomniał, jak polityczni wrogowie kiedyś w Polsce rozmawiali.
- Na podstawie dawnej znajomości tuszę, że w tym wypadku i w tej ważnej chwili przynajmniej niektórzy ludzie, jeśli już nie cała Polska niestety, wznieść się muszą ponad interesa stronnictw, kilk i grup, do takich zaś ludzi chciałbym zaliczyć i Pana. Proszę przyjąć zapewnienia wysokiego szacunku, z jakim pozostaję - pisał Józef Piłsudski do Romana Dmowskiego przez konferencją, która miała dać Polsce niepodległość.
I żeby wywołać pragnienie w 2015 roku, żeby czołowi politycy, za przeproszeniem, żarli gruz.