7 fikcyjnych seriali, którymi zamkniesz usta namolnym "polecaczom" seriali [SPOILERY]
ASZdziennik
28 września 2015, 17:01·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 września 2015, 17:01
Na każdej imprezie czy w każdym biurze jest co najmniej taki jeden, który będzie wam wmawiać, że coś musicie obejrzeć. Ale od dziś nie jesteście już bezbronni.
Reklama.
Oto 7 ambitnych seriali, których żaden namolny serialomaniak nie mógł obejrzeć. Bo właśnie zostały wymyślone.
"The Fast"
XVI-wieczny Belfast pokazany jak żadne inne miasto świata. Niby głównym bohaterem jest lesbijka, która dowiaduje się, że ma córkę, ale tak naprawdę chodzi o TO miasto.
Czwarty sezon wymiata.
"Goosefarm"
Scenariusz jest tak upakowany znaczeniami, że właściwie każde kolejne zdanie o "Goosefarm" będzie spoilerem. Zresztą sam tytuł już trochę za dużo zdradza.
Genialny serial dramatyczny, którego każdy sezon opowiada historię stojącą za każdą z liter nazwy tej słynnej walijskiej mieściny.
Pierwsze dwa "l" w nazwie trochę rozczarowują, ale od drugich podwójnych "ll" nie będziesz się mógł oderwać od ekranu. Aha, właśnie oglądasz "Tajemnice" od nowa i dopiero dostrzegasz wszystkie szczegóły.
"The Contraband"
Zapomnij o "Breaking Bad". Przy "The Contraband" to historia dla pensjonarek. Cztery sezony zmagań sekty jednorękich przemytników opium z Afganistanu o wpływy na wybrzeżu Wietnamu. Najlepszą rolę gra ten charakterystyczny gość z "Tajemnic Llanfairpwllgwyngyllgogerychwyrndrobwllllantysiliogogogoch".
Serial dostępny jest na razie tylko w nowozelandzkim Netflixie, ale nie żałujesz ani złotówki, którą wydałeś na lot w obie strony, żeby założyć sobie fikcyjny adres na przedmieściach Wellington.
"Comedyless is the New Laugh"
Pierwszy sitcom, w którym całkowicie zrezygnowano z żartów. Pomysł wydaje się szalony, ale tak dobrze nie bawiliście się od lat.
Jedyna wada, że bohaterowi "Comedyless" mówią po staroislandzku, ale dużo można wyłapać z kontekstu.
"The SulfurMan"
Ekranizacja komiksu wydawnictwa DimeClub, drugiego największego konkurenta Marvela w latach 60. Serial opowiada losy naukowca, który przez pomyłkę przyjął śmiertelną dawkę żelaza (chciał się zatruć siarką - stąd tytuł) i przez siedem sezonów walczy z toczącą go rdzą.
Serial robi coraz bardziej rdzawy filtr nałożony na obraz. Ostatni sezon ledwo widać, ale to najmocniejsza rzecz, jaką widzieliście od czasu finału pierwszego sezonu "Goosefarm".
"Beautiful Garden Wakes Only at Dawn"
Hinduskie "House of Cards", tylko, że rzecz dzieje się głównie w jaśminowym ogrodzie, a Franków Underwoodów jest siedmiu i więcej tańczą.
Norweski remake jest bardziej przystępny, ale za cenę spłyconej intrygi z czterema Underwoodami.
To jest ASZdziennik. Wszystkie seriale zostały zmyślone.