Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Reklama.
– Fala paniki ogarnęła prestiżowe Powiśle i okoliczne dzielnice po tym, jak mieszkańcy uświadomili sobie, że wysychająca Wisła może unieważnić podział na prawo i lewobrzeżną Warszawę – dowiaduje się ASZdziennik w mazowieckim centrum zarządzania kryzysowego.
W centrum od rana urywają się telefony od przerażonych warszawiaków, których zaalarmował niski stan Wisły.
– To, co zobaczyłem wracając z crossfitu, dosłownie mnie sparaliżowało – mówi nam Iwo, na Powiślu od kursu franka za 2 zł. – Wielka, sucha hałda na środku Wisły, a na przeciwległym brzegu setki ludzi na plaży. Wiem, że to niby imprezownia, ale nie mogłem odpędzić się od wrażenia, że impreza zabija im tylko czas do momentu, kiedy będzie można do nas przebiec.
– W domu od wczoraj nie rozmawia się o niczym innym – dodaje Jola. – Moja rodzina od 1945 roku mieszka na lewym brzegu, a teraz to może się skończyć. Dobrze, że kuzyn babci, który walczył w powstaniu na Mokotowie tego nie widzi.
Nie powinno więc dziwić, że mieszkańcy Powiśla nie czekają na reakcję sztabu kryzysowego i już zaczęli działać.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, tylko lokalne spółdzielnie ufundowały już 50 cystern, które dzień i noc pompują wodę do Wisły. Podobne decyzje mają też podjąć Ursynów i Mokotów, jak tylko ich mieszkańcy wrócą z Toskanii.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.