Ojciec Rydzyk starł się z ojcem Bashoborą w magicznym pojedynku. "Został po nich tylko krater"
ASZdziennik
19 lipca 2015, 12:03·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 19 lipca 2015, 12:03
Do starcia tych dwóch potęg musiało kiedyś dojść.
Reklama.
– Ojcowie Tadeusz Rydzyk oraz John Bashobora zaginęli w trakcie magicznego pojedynku, który miał rozstrzygnąć, który z nich posiada większą moc – dowiaduje się ASZdziennik w źródłach w Radiu Maryja.
Jak twierdzą nasi informatorzy, inicjatorem starcia był toruński redemptorysta, który nie mógł już tolerować, jak ugandyjski charyzmatyk zapełnia w Polsce stadion za stadionem. Co ciekawe, o. Bashobora z chęcią zgodził się na propozycję.
– Ucieszył się na perspektywę pojedynku z, jak to ujął, największym miejscowym czarownikiem – relacjonuje świadek starcia, które odbyło się w mazurskich lasach.
Ale uprzejmości szybko się skończyły, jak tylko o. Rydzyk wyciągnął różdżkę i wypowiedział pierwsze zaklęcie. Powszechnie wiadomo, że o. Bashobora nie używa tego rekwizytu – zabójcze promienie strzelają prosto z jego palców.
Starcie potęg długo nie mogło przechylić szali na żadną ze stron. Gdy Polak zyskiwał przewagę zaklęciem anihilacji milionów złotych, Ugandyjczyk rewanżował się potężną iluzją więzi z Watykanem. Wyładowania magii przez kilka godzin widoczne były z kilkudziesięciu kilometrów, w pobliskim Ełku padła sieć energetyczna, a okoliczne jeziora zaczęły wrzeć.
Kiedy jednak strażacy pojawili się na miejscu, zastali tylko dymiący krater o średnicy ok. 660 metrów i przerażonego świadka, studenta Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
– Tuż przed końcem ojciec Tadeusz krzyknął do ojca Johna, że gdyby połączyli siły, mogliby zapanować nad światem – ujawnił. – Ale coś chyba poszło nie tak, bo wkrótce obaj zniknęli w gigantycznej kuli ognia.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.