Fot. Paweł Małecki / AG
Reklama.
– Wynik każdego z sześciu meczów Polski z San Marino w eliminacjach mistrzostw świata był ustawiony – dowiaduje się szwajcarska prasa z sensacyjnych zeznań zatrzymanej w piątek w Zurychu wierchuszki FIFA.
Działacze robią teraz wszystko, żeby ocalić skórę i gotowi są powiedzieć każdą bzdurę, żeby przypodobać się śledczym, ale w ich opowieściach aż roi się od sugestywnych szczegółów.
Wszystko miało się zacząć w 1993 roku, kiedy nasze reprezentacje spotkały się po raz pierwszy w Łodzi. To wtedy doszło do pierwszego ustawienia wyniku.
– Polacy nie znali przeciwnika, byli wtedy skupieniu na kupowaniu wyników w piłce klubowej, i trochę San Marino przecenili ustawiając skromne 1:0 jakby mierzyli się z drużyną z europejskiej czołówki – miał zeznać jeden z działaczy.
Potem już udało się wyniki skorygować do tych osiąganych przez inne reprezentacje - 3:0, 5:0, 10:0 stały się czymś normalnym, ale San Marino tanio się nie sprzedało.
– Przejedźcie się do San Marino i zobaczcie jakie piekarnie, sieci zakładów fryzjerskich czy mieszkalne pałace sobie za to ci "kelnerzy" postawili.
Po co jednak płacić za coś, co można osiągnąć za darmo normalną grą? Według zatrzymanych działaczy sprawa nie jest tak prosta jak się wydaje.
– Polacy próbowali się kiedyś z tej zależności wyrwać przed meczem na wyjeździe w 2014 roku, ale dostali gola na 1:1 i spanikowani sami wrócili na kolanach prosząc o wybaczenie – opowiadają skruszeni z FIFA.
Za karę jednak trochę zmieniły się zasady. Od tego czasu polska federacja płaci za (dosłownie) każdy mecz San Marino w eliminacjach.
– Nawet jeśli Polska gra w innej grupie.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.
Autor pomysłu: Jarek Sobolewski
Chcesz podesłać swój genialny pomysł? Wyślij wiadomość na Facebooku lub użyj adresu kontaktowego.