
Reklama.
– Olewamy mecz z Barceloną. Naszym zadaniem jest teraz zniszczenie Spidermana – oznajmił zaskoczonemu Pepowie Guardioli Robert Lewandowski albo to, co nim kiedyś było.
Jak twierdzą piłkarze Bayernu, stało się to tuż po tym, jak polski napastnik chwycił się podczas treningu za głowę.
– Myśleliśmy, że to z bólu, ale to wyglądało raczej, jakby z walczył z jakimś kosmicznym pasożytem – jeden z piłkarzy ujawnił dziennikarzowi "Bilda". – Ta przedziwna szamotanina trwała kilkanaście sekund, a potem Robert zniknął pod gąszczem czarnych macek, żeby objawić się w czarnym stroju i nagle zrezygnować z meczu.
Co jeszcze dziwniejsze, sztab i menedżer nie są w stanie podać jakichkolwiek dodatkowych informacji co do losu Roberta.
Po zakomunikowaniu swojej decyzji Guardioli rzucił klubowym autobusem i "strzelając pajęczą siecią" udał się w kierunku pobliskiego lotniska wojskowego.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.