
Reklama.
Jesienny poranek w podwarszawskim Zalesiu. Duży dom otoczony szczelnym płotem, z jednym tylko oknem od frontu. Pozostałe zazwyczaj dokładnie zasłonięte. Na bramie domofon. Całość sprawia wrażenie dobrze chronionej przed postronnymi obserwatorami posiadłości. Dwadzieścia minut po godz. 7.00 K., redaktor jednego z prawicowych tygodników, otwiera pilotem automatyczną bramę. Wyjeżdża białym peugeotem. Brama się zacina, więc by móc ją zamknąć, wychodzi z samochodu. Wtedy dopiero odkrywa, że brama nie może się zamknąć, bo blokuje ją samochód.
Czy po pracy w tygodniku K. wiedzie zwykłe, mieszczańskie życie pozbawione wszelkiej refleksji?
Osoba dobrze znająca K. mówi nam: – Po powrocie do domu zdejmuje maskę niepokornego rycerza, którzy zna się na wszystkim i staje się osobą znacznie mniej lotną.
Również sąsiedzi mówią, że kilkakrotnie udało im się dostrzec przez rozsunięte zasłony, jak red. K przechadzał się po pokoju usiłując rozmawiać przez smartfon trzymając go ekranem na zewnątrz.
Naszym dziennikarskim obowiązkiem jest postawienie pytań: czy opinia publiczna nie jest od kilku lat wprowadzana w błąd? Czy nie mamy do czynienia z wielką kreacją? Czy red. K nie jest w rzeczywistości kreacją artystyczno-polityczną służącą zmianie tradycyjnego sposobu myślenia o kwestiach związanych z możliwościami intelektualnymi człowieka?
To jest ASZdziennik. Prawie wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone. Tekst w 90 procentach składa się z materiału wPolityce o Annie Grodzkiej.