
Reklama.
Nie każdy na zakupach w dyskontach czuje się komfortowo. Nie chodzi wyłącznie o zwyczajowy tłok, ale także o społeczny odbiór zaopatrywania się w tym segmencie handlu. To się jednak zmieni.
– Do końca 2015 roku w Warszawie postawię 40 dyskontów "no logo", dla osób, którym nie odpowiada paradowanie po mieście z "siatkami" z logo Biedronki czy Lidla – deklaruje znany stołeczny biznesmen.
Sklepy nie będą się wyróżniać asortymentem ani cenami - te będzie dokładnie ten sam, co u rynkowych liderów - inna będzie za to cała reszta. Od gustownych "stylizowanych na eko" etykiet, przez bardziej światowe nazwy produktów ("Rue de Paris" zamiast "Słodkiej doliny"), aż po papierowe torby nakładane przed wyjściem na typowe dyskontowe reklamówki.
Co ciekawe, sklepy będą powstawać niemal ścianę w ścianę z dyskontami Lidla i Biedronki. – Dzięki temu nasi klienci nie będą musieli zmieniać swoich przyzwyczajeń – tłumaczy biznesmen, który do otwarcia pierwszego sklepu w połowie października nie zamierza ujawniać nazwiska.
– Wolę dmuchać na zimne – przyznaje. – Jak interes nie wypali, będę przecież musiał nadal robić zakupy tam, gdzie dzisiaj.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.