Podręczniki polskiego pączkarstwa trzeba będzie napisać od nowa. W supermarkecie na warszawskim Mokotowie grupa klientów dokonała przełomowego odkrycia – dowiaduje się ASZdziennik. W pączku za 45 groszy na głębokości trzeciego gryza odnaleziono substancję przypominającą konfiturę.
Gryźli gotowi na rozczarowania. Kiedy wyczuli jednak lekki posmak owocu, przetarlii oczy ze zdumienia.
– Nie zdążyliśmy jeszcze przeżuć się przez warstwę gumowatego ciasta ze spulchniaczami, a już trafiliśmy na niezwykłe znalezisko – cieszą się klienci supermarketu. - Na ściankach znalezionej wewnątrz pustej komory osadziła się maź, która może zawierać aromaty identyczne z naturalnymi.
Do odkrycia doszło, gdy warstwa lukru odpadła z powierzchni pączka jeszcze przed ugryzieniem i odsłoniła tajemnicze, okrągłe otwory. Zdaniem ekspertów daje to szerokie pole do spekulacji, czy po odmrożeniu ciasta z gotowej mieszanki rzeczywiście mogło dojść do wstrzyknięcia porcji nadzienia.
– Na pewno mamy do czynienia z galaretowatą substancją o bladoróżanym zabarwieniu i ledwo wyczuwalnym smaku – potwierdza jeden z klientów supemarketu na warszawskim Mokotowie. – Badamy, czy na pewno zawiera palmitynian askordylu, karboksymetylocelulozę, karagen czy chociażby lakton kwasu glukonowego.
Na razie obecność nadzienia stwierdzomo w jednym pączku na cztery skrzynki, ale badania organoleptyczne potrwają do końca dnia. Jak ustalił ASZdziennik, prace utrudnia nagłe pogorszenie warunków.
Gdy pogłoski o odkryciu dotarły do kierownictwa sklepu, ceny pączków skoczyły bowiem z 45 groszy do 4,5 zł.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.