PILNE: Andrzej Duda wezwał TOPR. Prezydent utknął w gabinecie prezesa PiS i nie miał jak wrócić
ASZdziennik
28 grudnia 2015, 11:19·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 28 grudnia 2015, 11:19
Kiedy w weekend pół internetu śmiało się z turystów, którzy utknęli na szlaku do Morskiego Oka, głosy rozsądku wskazywały, że mogło to się przytrafić każdemu. Teraz okazało się, że mieli rację.
Reklama.
– Andrzej Duda wezwał TOPR na pomoc po tym jak utknął w gabinecie prezesa PiS i nie miał jak wrócić – dowiaduje się ASZdziennik.
To miała być normalna, codzienna wizyta głowa państwa w domu Jarosława Kaczyńskiego połączona z podpisaniem ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa. Kiedy jednak prezydent miał wracać, okazało się, że jest już ciemna noc, a ostatnie limuzyny na Krakowskie Przedmieście już odjechały.
– Odebraliśmy zgłoszenie około godziny 2:40 w nocy, od razu wysłaliśmy helikopter – mówi nam jeden z ratowników.
Po przybyciu ekipy na miejsce okazało się, że prezydent rzeczywiście wpadł w zdradliwy wykrot. Ratownicy zwrócili jednak uwagę, że nie był dobrze przygotowany do wyprawy.
– Rozumiemy nieformalny charakter wizyty, ale brak latarki i japonki to trochę przesada – komentuje nasz rozmówca.
Okolice willi Jarosława Kaczyńskiego to niestety zbyt dobrze znane ratownikom rejony. W ostatnich latach utknęło tam już dwóch premierów i kilkunastu ministrów.
Szczególnie jeden przypadek zapadł TOPR-owcom w pamięć. To Mariusz Błaszczak, który po początkowym sygnale SOS odmówił przyjęcia pomocy i od 7 lat żyje w żoliborskich przepaściach.
To jest ASZdziennik. Wszelkie wydarzenia i cytaty są jeszcze zmyślone.