Kłopoty bronkobusu. Kierowca nie zatrzymał się na wiec w Piasecznie, bo "dopiero co wyjechaliśmy"
ASZdziennik
07 marca 2015, 16:01·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 07 marca 2015, 16:01
Prezydent, nie prezydent - w autobusie może być tylko jeden lider.
Reklama.
Przekonał się o tym Bronisław Komorowski, który zaledwie po pół godzinie od startu odjazdu po kraju musiał odwołać wiec w podwarszawskim Piasecznie.
– Dopiero co wyjechaliśmy, jak bym się zatrzymywał na każde zawołanie, to nigdy byśmy nie dojechali – oznajmił kierowca po poznaniu planu przystanków, który przygotowali sztabowcy.
Nic nie dała też mediacja samego prezydenta, który próbował trafić do kierowcy powołując się na swoje hasło "wybierz zgodę i bezpieczeństwo".
– Zgoda? Bezpieczeństwo? Wybieram punktualność. Jak będziemy mieli zapas, zatrzymam się na 5 min, żeby pan prezydent mógł się odświeżyć – zakończył rozmowę wskazując na tabliczkę przypominającą, że podczas jazdy rozmowa z kierowcą jest zabroniona.
Jak dowiaduje się ASZdziennik, sztab prezydenta próbuje właśnie ustalić, według jakiego rozkładu porusza się autobus. – I czy to rzeczywiście bronkobus – napisał nam w SMS-ie jeden z prezydenckich doradców.
To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.