W uzasadnieniu czytamy, że Mariusz przeprowadził serię "przełomowych eksperymentów z wykorzystaniem mechaniki kwantowej, w których jeden obiekt zachowywał się tak, jakby był w dwóch miejscach na raz i miał różne właściwości".
Mariusz ustalił bowiem, że jako obiekt kwantowy może być jednocześnie w każdym z dwóch możliwych stanów: "rozchełstany w domu na kanapie" oraz "w drodze, zaraz będzie, ale 21 na Zagórze chyba się spóźnia".
Mariusz przestaje być w superpozycji dopiero w momencie poczynienia obserwacji, czy rzeczywiście dotarł na umówione spotkanie.
Wtedy następuje załamanie funkcji falowej Mariusza i zredukowanie go do jednego stanu: Mariusza, który przyszedł, lub Mariusza, który musi jeszcze się ogarnąć, coś zjeść, wyprowadzić psa na spacer, dokończyć serial, wziąć prysznic i dopiero wtedy wyjdzie. Do zbadania pozostaje jeszcze anomalia.
W losowych przypadkach pojawiał się stan trzeci: Mariusz przybierał stan śpiącego na kanapie.
Wiadomo, że w swoich badaniach Mariusz poparł się pracą "Kwanty zrobiły mi dzień, czyli prostym przewodniku po naturze wszechświata". To książka, która tłumaczy fizykę kwantową w najprostszy możliwy sposób.
Dzięki niej 28-latek w jeden weekend znalazł wiele luk w klasycznej fizyce. Odkrył, że mechanika kwantowa może przysłużyć się każdemu człowiekowi, którego grupowy czat na Messengerze spamowany jest wiadomościami o treści "kiedy będziesz?", "i jak tam?", czy "ej, bo czekamy już pół godziny".
Wiadomo już, że prace Mariusza będą wykorzystywane w codziennym życiu. O patent na wykorzystanie ustaleń Mariusza stara się już blisko 38 mln osób prywatnych.
Niestety, naukowiec wciąż nie dotarł do Sztokholmu po odbiór medalu, dyplomu i czeku, ale zapewnia, że już wsiada na prom w Gdańsku.
To jest ASZdziennik dla Wydawnictwa Otwartego i książki "Kwanty zrobiły mi dzień, czyli prosty przewodnik po naturze wszechświata" Jérémie Harrisa.