Podczas konferencji prasowej władze Opola i TVP ogłosiły, że zmieniają nazwę swojego festiwalu. – Uważamy, że nazwa "Festiwal Polskiej Piosenki" jest trochę myląca. Mogła prowadzić do nieprawdziwych wniosków, że będą tutaj występy osób, których rzeczywiście słuchają ludzie w Polsce – mówi nam Mariusz Festyn, wiceprezydent Opola. – Zbyt wiele ludzi oczekiwało, że usłyszą muzykę, którą naprawdę lubią.
– Dlatego zdecydowaliśmy o zmianie nazwy na "Festiwal Gwiazd Dni Miast". Tworzymy platformę dla tych, którzy inaczej pozostają niewidoczni. Gdzie indziej mogliby się zaprezentować artyści, którzy ostatnią piosenkę nagrali w 2001 roku albo zespoły bez najbardziej znanych wokalistów?
– Nie chcemy mieć do czynienia z tymi szujami, którzy grają biletowane koncerty – piekli się Konstanty Knot, producent ze strony Telewizji Polskiej. – Nasi artyści są tak oddani fanom, że praktycznie nigdy nie biorą od swoich fanów pieniędzy. Ich budżety oparte są na finansowaniach z budżetów powiatów i gmin. Okazuje się, że opolski festiwal jest elementem długoterminowej strategii TVP na zmianę gustów słuchaczy. – Można powiedzieć, że w przenośni plujemy na Mroza, sanah czy Kaśke Sochacką. Wyrobiliśmy sobie przez lata publiczność, która woli Pectus i Golców. No, bo niech pan sam powie: czy Vito Bambino by zaśpiewał "Słodycze"? Albo czy Podsiadło zaśpiewał kiedyś "Barkę"? – pyta retorycznie Festyn. To jest ASZdziennik. Wszystkie cytaty i wydarzenia zostały zmyślone.